Ana
Autor ; Roberto SantiagoWydawnictwo ; Wyd. Muza
Ilość stron; 990
Moja ocena; 4/5
Kiedy ktoś cię zawodzi, stajesz się swoim najgorszym wrogiem. Wiem, że wcześniej czy później pojawią się problemy, trudności, przeciwności. Wiem, że oszukają nas Ci, którym ufaliśmy, że wbiją nam nóż w plecy, że nas popchną żebyśmy upadli...
Tak wyjątkowa książka zasługuje na specjalną recenzję, a dlaczego? Po pierwsze w przeciągu tygodnia, "Ana" stała się bliską mi osobą, nawet jeśli nie chciałam tego przyznać, byłam z nią w tych ciężkich momentach kiedy traciła kontrolę nad własnym życiem, kiedy była bliska poddania się. Po drugie tę książkę, pomimo tylu stron, czytało się naprawdę szybko wyczekując nie tyle co zakończenia, ile dalszych losów, decyzji, posunięć Any. Tym lekkim wstępem zapraszam do przeczytania mojej recenzji.
Fabuła
Ana Tramel jest kobietą silną, odważną, ambitną oraz pełną specyficznego poczucia humoru. Niestety jest uzależniona od trzech rzeczy (alkoholu, leków i seksu) które chyliły jej życie ku upadkowi. Dawno temu, pewne sprawy dopuściły do tego, że nie widziała ona sensu w swoim życiu, dlatego zgubna moc tych używek, doprowadziły, że kiedyś świetna prawniczka, a obecnie wrak tej silnej, niezależnej kobiety, nie potrafi odnalezc się w życiu.Na dodatek pewnego dnia dzwoni do niej brat Alejnadro. Oskarżono go o zabójstwo szefa kasyna Gran Castilla, którzy teraz każą mu spłacić dług w wysokości blisko miliona euro. Ana postanawia bronić brata i wrócić do dawnego fachu. Teraz na swojej drodze będzie musiała powstrzymać koncern, jednego z najpotężniejszych kasyn świata. Droga do upragnionej sprawiedliwości będzie bardzo trudna. Ana niejednokrotnie stanie sama na placu boju, ale będzie silna.
Wszyscy Ci prawnicy, którym się stawiasz, na pewno mają masę dyplomów, są świetnie wyszkoleni i dysponują nieograniczonymi środkami, ale nie zeszli do piekła, żeby potem żyć na nowo tak jak ty. Nie wiedzą tyle co ty o cierpieniu.
Blisko tysiąc stron historii z piekła rodem, tysiąc stron opowiadających o ciężkim losie prawnika walczącego ze złem, tysiąc stron opisujących prawdziwe, ciężkie problemy, od których nie da się uwolnić. Roberto Santiago podołał zadaniu i stworzył historię naprawdę wyjątkową. Pokazał, że każdy z nas cierpi na problemy, niestety, życie nie zawsze kończy się jak film, że na koniec zło zostaje pokonane,a bohaterowie, pomimo kilku słabych ran żyją dalej, szczęśliwi jakby nigdy nic. Pokazał, że człowiek jest nie tylko istotą słabą, skłonna do popełniania ciągle tych samych błędów, ale potrzebuje pomocy. Nie tylko obecności bliskich,ale ich wsparcia mentalnego, kogoś kto pokazałby nam, że bez względu na późniejsze konsekwencje warto jest porzucić dawne nałogi.
Brat Any, Alejnadro był uzależniony od hazardu, do tego stopnia, że tylko on się dla niego liczył, zapomniał co to zdrowy rozsądek. Jego siostra starała się mu pomóc, odgrywając się w sądzie na ciemiężcach swojego brata, który ucierpiał na tym najbardziej, a potem i tak został okrzyknięty nałogowcem, który chce wyciągnąć zysk z całej sprawy. Rozprawa nie była miłą, słowną potyczką pomiędzy prawnikami, była walką. Byli tacy, którzy wyciągali z niej niezły procent, ale reszta ponosiła klęskę za klęską.
Przez te tysiąc stron nie ma podziału na innych bohaterów, liczy się tylko Ana, jej myśli, uczucia. Jak możecie się domyślać, jej historia była bardzo realna, gdyż bohaterka nigdy nie była idealna, piękna czy mądrzejsza od innych, za to potrafiła być naprawdę przekonująca. Ponad wszystko inne liczyła się dla niej sprawiedliwość, dlatego poświęciła się sprawie z kasynem w całości. Sama zmagała się z problemem lekomanki, na dodatek jej błędy z przeszłości sprawiły, że czasem miała przez nie problemy, ale tak jak każdy człowiek, nawet jej osoba, potrzebowała wsparcia i uczucia.
Wiem, że w życiu każdego z nas pojawiają się pęknięcia w naszych relacjach rodzinnych i uczuciowych. Czasem próbujemy je zakrywać albo tuszować, zachowujemy się na pozór beztrosko, kierując wzrok w inną stronę, albo wręcz przeciwnie obieramy postawę dla nas szkodliwą
Dawno nie czytałam książki tak intrygującej, a zarazem bardzo tajemniczej. Na szczęście cała historia nie wyjaśnia się na samym końcu, jak to jest w niektórych książkach,ale stopniowo autor daje nam wskazówki a później wyjaśnia sprawę. Często rozdziały kończyły się w szokującym momencie, przez co odłożenie książki było wręcz niemożliwe. Język jakim posługiwał się Roberto Santiago był lekki i zrozumiały, chociaż obawiałam się języka prawa ( wysublimowanego, pełnego nieścisłości i dość trudnego w zrozumieniu )
W książce Ana porównała swoją walkę z kasynem, z walką jaką przechodził Rocky Balboa. Mówiła często Ana, że tak jak on zbyt często przyjmuje na siebie masę ciosów, ale potrafi się utrzymać, gdyż pokazuje, że pomimo tego iż nie ma wielkiej siły, dużo pieniędzy, czy prawa, które stałoby po jej stornie, ale wie, że tylko polegając na samej sobie, da radę przetrwać, a może i nawet wygrać.
Minusem były bardzo realistyczne, czasem za długie opisy wyglądu pewnych osób, czy otaczający Ane krajobraz. Zwłaszcza, gdy czytelnikowi doskwiera ciężar książki i czeka ze zniecierpliwieniem na akcję.
Podsumowując, książka naprawdę warta jest przeczytania, nie bójcie się większej ilości stron, gdyż od pierwszej strony zostajecie wciągnięci w brutalny i skorumpowany świat, rządzony przez bogaczy, którzy dla własnej chęci niszczą życie innych. Książka jak wspomniałam wcześniej dotyka wielu poważnych problemów, z którymi zmagają się nie tylko osoby uzależnione, ale i ich otoczenie, przyjaciele, czy bliscy.
Prześliczne zdjęcia i świetna recenzja! Teraz to już nie mogę się doczekać, aż wezmę się za tę książkę ;O
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło
mieszkajaca.miedzy.literami
Dziękuję bardzo!!! W takim razie pozostaje mi życzyć miłej lektury
UsuńTytuł sobie zapisuję.
OdpowiedzUsuńChętnie przeczytam! :)
OdpowiedzUsuń