Muza Koszmarów
Autor : Laini Taylor
Ilość stron : 477
Moja ocena ;5/5
Nie potrafię opisać, jak szczęśliwa a zarazem rozdarta jestem po skończonej lekturze "Muzy Koszmarów". Brakowało mi książki, takiej jak ta, która otworzyłaby mi oczy na wiele spraw, czy pokazala, że czasem do szczęścia wystarczy bliskość ukochanej osoby. Książka mówi o miłości wręcz ogromnej, pokazuje, że siła tego uczucia sprawia, że człowiek staje sie wręcz niepokonany, jednakże drugą stroną medalu jest również ciężar samotności czy cierpienia. Lekkim wstępem zapraszam do przeczytania mojej (bezspojlerowej ) opinii o tej wspaniałej książce.
Nie potrafię opisać, jak szczęśliwa a zarazem rozdarta jestem po skończonej lekturze "Muzy Koszmarów". Brakowało mi książki, takiej jak ta, która otworzyłaby mi oczy na wiele spraw, czy pokazala, że czasem do szczęścia wystarczy bliskość ukochanej osoby. Książka mówi o miłości wręcz ogromnej, pokazuje, że siła tego uczucia sprawia, że człowiek staje sie wręcz niepokonany, jednakże drugą stroną medalu jest również ciężar samotności czy cierpienia. Lekkim wstępem zapraszam do przeczytania mojej (bezspojlerowej ) opinii o tej wspaniałej książce.
Życzenia nie spełniają się ot tak. To tylko kółeczka, które malujesz wokół tego, czego pragniesz. Trafić do celu musisz już sama.
Fabuła
Przed bohaterami jeszcze długa droga do upragnionej wolności. Wciąż na swojej drodze muszą pokonywać przeciwności losu. Coraz więcej faktów wychodzi na jaw, przez co trudno jest im uwierzyć w prawdę i fałsz. Dopóki nie pogodzą się z przeszłością, dopóty nie będą w stanie iść dalej. Minya pragnie zemsty na Szlochu, czuje że tylko w ten sposób pomści śmierć braci i sióstr. Jedynie Lazlo może spełnić jej marzenie, jak i je zniweczyć, dlatego stawia go przed trudnym wyborem. Żadne wyjście z tej sytuacji nie sprowadza się do szczęśliwego zakończenia. Dawne obietnice muszą zostać spełnione, a nienawiść musi znalezć swoje ujście. Tylko, czy śmierć musi być ostatecznym rozwiązaniem?
Marzyciel z biblioteki, który przybył z odległe krainy, nauczył ją nadziei w inne życie, gdzie nie ma miejsca na zabijanie. Dzięki niemu, to co okropne, stawało się piękne.Książka rozpoczyna się ukazaniem życia dwóch sióstr, Novy i Kory, którym przyszło żyć w świecie dalekim, praktycznie zapomnianym. Zaznały ciężkiego losu,ale wspierały się i dodawały sobie otuchy nawet w najgorszych momentach. Wierzyły, że nadejście bogów, uwolni je od ciężkiego życia. Przeszłość tych bohaterek jest bardzo istotna, gdyż za ich sprawą wiele faktów z pierwszego tomu nabiera sensu.
Postać Lazla w moim mniemaniu przeszła kuriozalną przemianę, z chłopaka, który żył marzeniami, w mężczyznę dorosłego i odpowiedzialnego. Potrafił pocieszyć, ale i pomóc dodając ludziom siłę i wiarę, o której dawno zapomnieli. Sarai musi pojąć, że ona sama nie stanowi zła, czy ciężaru dla innych, a jej dar nie jest przekleństwem. Przyjdzie jej pojąc, że odsuniecie się od problemów innych nie jest dobre.
Zakończenie pierwszego tomu rozdarło mi serce, dlatego z wielką radością powitałam u siebie drugi tom. Dosłownie już od pierwszej strony, kiedy poznajemy nowe postaci, i kiedy powolutku od początku zakochujemy się w świecie wykreowanym przez Laini Taylor nie możliwością jest aby oderwać się od lektury.
W tym tomie wielkim plusem była wartka akcja oraz jej spójność, czego moim zdaniem brakowało trochę w "Marzycielu" Język jakim napisana została książka, po prostu wciąga, jest przepełniony barwnością i bogactwem. W płynny sposób z jednej narracji przeskakujemy do drugiej. Dzięki czemu każdy bohater, nie tyle co wnosi coś do fabuły, ale sprawia, że możemy się z nim identyfikować, na dodatek nie odczuwamy nazbyt ogromnie zmiany narracji. Poznajemy nowe osoby, jak i jesteśmy świadkami przemiany wewnętrznej tych starych, znanych nam postaci. Wielu z nich porzuca wieloletnią żałobę, czy traumę, na rzecz życia.
Istnieje pewne idealne miejsce, gdzie można upchnąć przeszłość - powiedziała Suheyla. - A jeśli jej tam nie schowacie, zagraci teraźniejszość i ciągle będziecie się i nią potykać
W trakcie lektury towarzyszyły mi skrajne emocje, wręcz niesamowite jest jak zaledwie jednym słowem autorka wywoływała u mnie płacz czy radość.
"Marzyciel" był zaledwie namiastką ogromnego kunsztu pisarskiego Laini Taylor, w drugim tomie nagromadzony barwny, przepiękny, i magiczny obraz sprawia, że czytelnik oniemiewa i wczuwa się w historię, zapominając o całym świecie. Historia nie wydawała się naciągana lub pisana pod presją czasu, była wręcz doprecyzowana, a każdy szczegół miał sens i wartość.
Pokochałam tę książkę, a dokładnie ten tom, gdyż pokazuje, że zaakceptowanie wad drugiej strony nie stanowi problemu, tylko jest siłą napędową do bycia jeszcze lepszą czy silniejszą osobą. Każdego z nas dręczą mary senne czy poczucie wstydu, Sarai w tym wypadku musiała zrozumieć, że postać którą obwiniała za całe zło, tak naprawdę kochała ją i oddałaby życie aby ocalić ją od krzywdy.
Polecam przeczytanie tej "duologii" gdyż warto nawet na własnje skórze przekonać się dlaczego czytalnicy tak bardzo zachwalają książki tej autorki.
Za egzemplarz recenzencki dziękuję
Koniecznie muszę poznać bliżej tę serię :)
OdpowiedzUsuńKusząca recenzja :)
OdpowiedzUsuńNie czytałam tej serii, ale muszę się skusić, już kolejny raz czytam o tej książce i jestem coraz bardziej zainteresowana :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Fantastic Chapter
Jak tylko zobaczyłam te zdjęcia (arty) bohaterów, to wiedziałam, że muszę sięgnąć po te książki. Teraz tylko muszę znaleźć czas.
OdpowiedzUsuńPoznałam tą autorkę przez Córkę dymu i kości ale tej serii jeszcze nie miałam okazji przeczytać :) muszę to nadrobić
OdpowiedzUsuńZapraszam na mojego nowo otwartego bloga trapped-in-book.blogspot.com