Duchy Rebelii
Nawet jeśli, pustynia zapomni tysiąc i jedną naszą historie, to i tak będzie powtarzać je wiele z nich. Długo po naszej śmierci ludzie siedzący przy ognisku będą ich słuchać i dowiedzą się,że dawno temu, zanim zostaliśmy tylko opowieściami, żyliśmy naprawdę.
Autor - Alwyn Hamilton
Tom - 3
Tom - 3
Tytuł - Duchy Rebelii "Hero at the Fall"
Wydawca - Wydawnictwo Czwarta Strona
Liczba stron - 492
Każdy z nas uwielbia ten moment, kiedy w końcu ukochany autor postanawia nie trzymać nas dłużej w niepewności i w przepiękny, mocarny sposób łamie nasze serca kończąc całą fabułę jednym tomem. I w tym przypadku od pierwszego tomu Buntowniczki z Pustyni, Alwyn Hamilton, nie mogłam się doczekać finału całej historii. Zazwyczaj jest tak, że oczekując końca serii snujemy własne hipotezy, planujemy i główkujemy nad tematami fabuły, przyszłością bohaterów... Zawsze tak robię, więc myślałam, że udało mi się całkowicie przejrzeć zamiary autorki, jednakże strasznie się pomyliłam, a nawet lekko powiedziawszy, zawiodłam się.
Jeśli zainteresowani jesteście, dlaczego mam takie a nie inne zdanie, to przeczytajcie recenzję do końca. Na dodatek byłoby mi bardzo miło gdybyście pozostawili po sobie jakiś tak na przykład komentarz.
Fabuła
Amani znalazła się w potrzasku. Dołączając do rebelii nie spodziewała się, że przyjdzie jej przejąć rolę głównodowodzącej. Teraz każdy jej ruchy, może doprowadzić do zagłady tysiąca istnień. Musi podejmować słuszne decyzje, które wymagać będą ogromnego poświęcenia. Amani całkowicie zdaje sobie z tego sprawę, dlatego ma zamiar ocalić innych kosztem własnej osoby, własnego życia. Sułtan jak i jego córka stworzyli plan prawie idealny, odgrodzili całe miasto barierą ognia stworzoną z mocy dżina, tak aby nikt nie był w stanie jej przejść. Porwanie księcia Ahmeda, Shazad i reszty rebeliantów sprawiło, że garstka ocalałych straciła wiarę w cały plan. Wszystko idzie Amani nie po jej myśli, Sułtan zabija niewinne dziewczyny stwarzając widowiskową egzekucję. Kolejne niewinne osoby wierne rebelii tracą życie, a Amani nie jest w stanie wymyślić planu ucieczki.
Będziemy żyć w historiach długo po tym, jak umrzemy. Niedoskonałych niedokładnych opowieściach. Opowieściach, które nigdy nie będą nawet bliskie rzeczywistości.
Uważam, że tyle mogę napisać, nie obawiając się, że przekażę wam informacje tajne, których niektórzy mogą jeszcze nie znać. Jak wspomniałam na wstępie czuje się lekko zdruzgotana faktem iż przez blisko dwieście stron bardzo się wynudziłam w trakcie czytania. Akcja płynęła w bardzo powolnym tempie,wręcz ślimaczym. Oczywiście nie brakowało tego charakterystycznego pustynnego stylu autorki, barwnych opisów, jednakże coś bardzo istotnego nie pasowało mi w Duchach Rebelii, wyglądało to tak, jakby autorka na siłę próbowała ukazać Amani w świetle załamanej, smutnej i obciążonej ogromnym ciężarem postaci, która całkowicie się nie nadaje do rządzenia , czy dyrygowania innymi. CO oczywiście jest fałszem, gdyż znając Amani mogę z ręką na sercu stwierdzić, ze dawała sobie radę na dworze Sułtana, igrając z ludźmi i sprawiając że wierzyli w bajeczki, które im przekazywała. Często denerwowało mnie ukazanie jej jako ofiary, przecież nasza pół-dżinka ukazywały najlepsze cechy. Była silna, odważna, miłosierna skora do poświęceń, niestety później cała rebelia zdecydowanie za bardzo ją pochłonęła do tego stopnia, że czasem miałam wrażenia jakby żałowała tego, że opuściła miasteczko, w którym się wychowała.
Kolejna istotna sprawa, Amani bardzo często udawała się w głąb siebie, analizowała, wracała do przeszłości. W bardzo dużym stopniu emocje zawładnęły całą fabułą. Przenosiliśmy się do jej dzieciństwa, do dzieciństwa innych bohaterów, a akcja sama się toczyła. Było to wręcz bardzo nudne. Na dodatek niektórzy autorzy pisząc kolejne tomy, nie zawsze wracają tak widocznie do elementów z poprzednich tomów. Nie każdy autor opisuje z dokładnością co wcześniej miało zajście. Przecież Alwyn dwa pierwsze tomy streściła na kilku stornach Duchów Rebelii! Wiem, że nie każdy zawsze czyta każdy tom po kolei, nie pierwszy raz sama czytałam od drugiego, trzeciego tomu, a dopiero za jakiś czas kupowałam, wypożyczałam poprzednie części. Jednakże bardzo nudził mnie ten fakt, gdyż liczyłam na ciąg dalszy całej opowieści. Nie chciałam wracać do przeszłości, tylko pragnęłam poznać dalsze losy buntowników.
Bohaterowie natomiast wykazali się ogromną odpowiedzialnością i siłą. Nie każdy jest w stanie znieść tyle bólu i cierpienia w swoim życiu co własnie oni. Natomiast Amani sama w sobie była postacią bardzo nietuzinkową. Swoje uczucia, emocje skierowała na dalszy plan, a skoncentrowała się na przyszłości, życiu swoich przyjaciół, jak i wielu innych ludzi. Co najbardziej kuło w oczy, dla miłośniczek Amani i Jina, to fakt, że akty miłosne tej dójki ograniczały się często do kilku słów, pocałunków. Więc autorka skupiła się na wojnie, nie na miłości. Jak dla mnie bardzo dobrze, przynajmniej choć raz nie było, żadnego trójkąta miłosnego, lub śmierci jakeigoś kochanka jak to miało miejsce w Klątwie Tygrysa lub Igrzyskach śmierci.
Zawsze najważniejszą sprawą jest fabuła. Kiedy autor idealnie potrafi zagrać na naszych emocjach, kiedy czytanie wydaje się ważniejsze od oddychania, wtedy jesteśmy pewni, że ta książka jest dla nas. Mniej więcej za to kocham Alwyn Hamilton, że jej książki stały się bliskie memu sercu, zakochałam się w opowieściach o potężnych i silnych dżinach. Kochałam i cieszyłam się z każdej kolejno przeczytanej strony, gdyż wiedziałam, że pierwsze emocje, pierwsze poznawanie książki jest najistotniejsze. To wtedy tak naprawdę autor musi zawrzeć wszystko to, czego jeszcze nie wyjaśnił w poprzednich tomach, spoczywa na nim odpowiedzialność gawędziarza. Alwyn udało się wyjść z tej sytuacji cało, jednakże moim zdaniem mogła lekko uprościć streszczanie fabuły, od początku, do minimum, lub do najważniejszych faktów. Bądźmy szczerzy, gdyby Sarah J Maas na pierwszych stronach streszczała całe książki, wtedy jej tomy przekraczałyby tysiąc stron, i nie jestem pewna czy jest to dobre.
Uwielbiam książki, w których autorzy kierują do nas ważne myśli, pragną abyśmy skupili swoją uwagę na aspektach ważnych, czasem pomijanych. Tutaj liczy się miłość, odwaga, braterstwo i współpraca. Każdy z bohaterów poświęcał swoje życie dla rebelii, jak i każdej osobie, która brała w niej udział. Wierzyli, że tylko razem mogą zdziałać cuda. Wywnioskowałam z tej książki, że nie liczy się to kim się jest, ale w jakiej sprawie walczymy, i czy walczymy o słuszną sprawę razem, to jest istotne. Na dodatek jeśli pragnę spełnić marzenia, muszę dążyć i walczyć wytrwale do momentu kiedy moje marzenia staną się realne.
Jak sądzisz co się stanie kiedy umrzemy?Sądzę, że nas spalą i staniemy się pyłem i popiołem. I sądzę, że ten pył, który był mną, resztę czasu spędzi tuż obok pyłu, który był tobą.
Podsumowując, kilka istotnych spraw fabuły wyjaśniłam, nie podoba mi się przedłużanie nieuniknionego, co niestety miało miejsce w ostatnim tomie. Uważam, ze spokojnie Alwyn mogła pominąć kilka faktów. Jednakże plusem jest fabuła, która od samego początku była nietuzinkowa. W końcu mieliśmy książki o czarodziejach, wróżkach, trolach, nieśmiertelnymi fae, o wilkołakach i wampirach... A dżiny były jak dla mnie nowością. Zresztą Alwyn naprawdę świetnie prowadziła czytelnika, grała na emocjach. Mogliśmy się wczuć w ten piękny magiczny klimat. Za ten piękny zabieg zawsze będę miło wspominała i patrzyła na tę serię. Kocham takie książki, które sprawiają, że życie nie wydaje się mdłe i nudne, ale piękne i kolorowe. Liczę na to, że i Wam będzie się miło czytało i poznawało opowieści dżinów.
Czuję, że muszę po tę serię sięgnąć ;) Fajna recenzja :D Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńDziękuję, a serię polecam z całego serca
UsuńAhh, jak pięknie wydana jest ta seria, nie umiem się napatrzeć cały czas. Mam nadzieję, że w końcu uda mi się ją przeczytać. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńOkładki nawet nie dorównują pięknym stronom książki, uwierz mi. Trzymam kciuki za to abyś sięgnęła po tę serię
Usuń