Przejdź do głównej zawartości

#18 Recenzja Illuminae - Amie Kaufman, Jay Kristoff

ILLUMINAE 
Cuda są mało prawdopodobne,a los to złudzenie, w które ludzie wierzą, by doznać pocieszenia w cierpieniu...

Tom - 1 Illuminae 
Wydawca - wydawnictwo Otwarte 
Autorzy - Amie Kaufman, Jay Kristoff
Liczba Stron - 583
Ocena

Są różne książki, autorzy oraz ich pomysły. Jedni sprawiają, że mamy ochotę krzyczeć i płakać , drudzy jednakże z całych sił starają się na siłę wcisnąć czytelnikom pomysł, którym im się nie podoba. Natomiast Illuminae jest niesamowicie cudowną i zabawną książką, a autorzy jej zdecydowanie zaliczają się do grona tych osób, które potrafią przekazać ważne informacje. Jak dotąd nie spotkałam się z książką science-fiction, która miałaby tak świetnie prowadzoną narrację, czy chociażby akcję. Jak dotąd interesowałam się filmami Star Trek czy Gwiezdnymi Wojnami, ale to nic w porównaniu do tej nieziemskiej książki. Na początku mogę zdradzić, że Illuminae ma bardzo niezwykłą historię, która zapiera dech każdej osobie, każdemu czytelnikowi kosmicznych przygód. 

                           Fabuła 

Akcja Illuminae rozpoczyna się w 2075 roku w kolonii Kerenza. Jest ona głównym ośrodkiem wydobywającym surowce. Dla setek, a nawet tysięcy istnień ten dzień miał wyglądać jak każdy inny, szkoła, praca, dom... Niestety pozory mogą mylić. Dwóch bohaterów, Kady Grant oraz Ezra Mason postanawiają ze sobą zerwać, tak dokładnie pierwszy krok wykonuje Kady. Pierwsza tragedia ustąpi miejsca gorszej sprawie, gdyż Kerenza zostaje zaatakowana przez BeiTech. Nastaje ogromna panika, ludzie uciekają w popłochu, starając się dotrzeć do bezpiecznych kapsuł. Gdy chaos narasta na masową skalę zaczyna się szalony wyścig z czasem. Statki Hypatia, Copernicus oraz Alexander ewakuują ludzi, zabierając tylu ilu zdołają. Później rozpoczyna się walka z czasem, za statkami rusza wróg, na statku Lincoln. Zadaniem Lincolna jest całkowita destrukcja wszelkich śladów po istnieniu tych ludzi, oraz ich odkryć, badań. Jakby tego było mało, wychodzi na jaw, że na pokładzie Copernicusa odkryto nowe zagrożenie w postaci śmiercionośnego wirusa. Ten niestety szybko się rozprzestrzenia zarażając każdą osobę. Sztuczna inteligencja na statku Alexander zaczyna szwankować... A to dopiero początek ogromnej góry lodowej. 


Nic nie przestaje istnieć. Energia nie ginie, tylko się przeobraża Ci, których kochasz, Ci których straciłaś, żyją tak długo jak długo istnieje kosmos. 



Zazwyczaj nie polegam na opinii dużego grona osób, gdyż jak wiecie każdy ma swój unikatowy gust. Natomiast, piękne wydanie tej książki wywarło na wielu osobach ogromne wrażenie, zresztą sama się zakochałam w jej wnętrzu. Jednakże istotną rolę odgrywa tutaj sama historia, a ocenianie wnętrza, stron pozostawię wam.  

Każda storna jest unikatowa, poznajemy i czytamy prywatne wiadomości gości statku, oficerów czy najprościej w świecie zapisy z kamer. Możemy spojrzeć na dokładny rysopis statków, obliczenia do kolejnego starcia Alexandra z Lincolnem, wpisy z pamiętnika, opisy badań lekarskich...


Jak wcześniej wspomniałam jest to książka nietuzinkowa, która nikogo nie wynudzi. Czytając poznajemy nie tylko całą galaktyczną opowieść, ale spotykamy się z tak naprawdę głównymi bohaterami takimi jak Kady i Ezra. Oboje są postaciami z charakterkiem, pełnymi wiary, nadziei i siły. Nie poddają się łatwo i choć wcześniejsze rozstanie stanowiło dla nich tragedię, to mogli liczyć na siebie nawzajem. Wśród wielu obcych, oni rozumieli siebie i swoje emocje, potrzeby.

Naprawdę często łapałam się na tym, że byłam zaskakiwana a czasem nawet oszukiwana, gdyż autorzy idealnie grali na emocjach, zmysłach. Bardzo łatwo było mi się wciągnąć w historię, gdyż nie czytałam jak dotąd książki, która miałaby prowadzoną narracje w tak ciekawy sposób. Wręcz z łatwością można się zakochać w pasji, z jaką bohaterowie przemierzali środek statku pragnąc dociec prawdy, czy zakochać się w świecie, którym rządzi nowoczesna, rozwinięta na szeroką skalę technologia. 

Na początku, gdy wzięłam do rąk tego grubaska to wystraszyłam się, że chyba nie dam rady przeczytać go w całości, na szczęście, jakoś udało mi się pogodzić obowiązki, na tyle, że mogłam oddać się tej książce. 

Niestety,ale minusem było zakończenie, tak do stu ostatnich stron, gdyż było do przewidzenia, ale to w niczym nie przeszkadzało, ponieważ i tak znajdziecie tam kilka ciekawostek, które powalają na łopatki. Kolejna zła sprawa, często tekst był poukładany w cały świat, przez co musiałam odwracać książkę do góry nogami aby dojrzeć co jest napisane. Trochę źle się czytało litery poukładane w taki sposób, ale rozumiem, że nadało to klimatu całej opowieści. 



Nie rozumiem ich,
Ludzi. 
Żyją tak krótko mają tak skromne marzenia, a ich nadzieja zdaje się krucha jak szkło.
Póki nie zobaczysz ich w świetle gwiazd. 








Podsumowując, liczę się z tym, że skoro sama bardzo jestem zachwycona całą książką, to ktoś mógłby mieć inne zdanie. Jednakże całościowo nie potrafię dojrzeć w niej negatywnych błędów, które postawiłyby książkę w złym świetle. Illuminae całościowo było dopracowaną i dokładnie opisaną książką z głęboką i ciekawą historią. Jeśli kochacie książki tak bardzo odmienne od reszty, które opowiadają piękną galaktyczną opowieść. To Illuminae jest dla Ciebie. 

Komentarze

  1. Książka na pewno bardzo dobra, plusem piękne zdobienia wewnątrz. Ktoś odwalił kawał dobrej roboty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Racja, a gdybym miała tylko ocenić wnętrze tej książki to dałabym jej 10+

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Skoro oceniasz ją tak wysoko, to muszę kosmicznie ją przeczytać! :) A jest tak ładnie wydana, że nie narzekalabym tez, żeby znalazła się w mojej biblioteczce. Pozdrawiam, świetna recenzja!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ślicznie dziękuję za piękne słowa, książkę nawet warto mieć dla samego pięknego wnętrza, dlatego czytanie jej na pewno sprawi Ci ogromną radość.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

#26 Recenzja Okrutny Książę - Holly Black

Okrutny Książę Ilość stron - 422 Autor - Holly Black Wydawnictwo - Jaguar Moja ocena - 3/5 Od momentu, w którym ta książka ukazała się na zagranicznych kontach instagramowych i w momencie kiedy przeczytałam pierwsze pozytywne recenzję uznałam, że to musi być naprawdę dobra lektura. Jednakże w obecnej chwili, w momencie, w którym jestem kilka dni po skończonej lekturze jest mi ogromnie ciężko ocenić, czy ta książka dotarła do mojego gustu, czy raczej nie nie.  Gdy inni sądzą, że jesteś bezsilna, twoja przewaga rośnie.  Fabuła  Gdy Jude miała siedem lat była świadkiem morderstwa jej rodziców, wtedy nawet nie przeszłoby jej przez głowę, że niedługo stanie się kimś obcym w świecie elfów oraż jej ojcem stanie się mężczyzna, który zamordował jej rodziców. Wraz ze starszą siostrą Vivienne oraz siostrą bliźniaczką Taryn zmuszona była stać się kłamcą aby móc przeżyć, stała się potworem wśród potworów, dla których człowiek, jest niczym i nikim. Najgorsz...

#27 Recenzja Ana - Roberto Santiago

Ana  Autor ; Roberto Santiago Wydawnictwo ; Wyd. Muza Ilość stron; 990 Moja ocena; 4/5 Kiedy ktoś cię zawodzi, stajesz się swoim najgorszym wrogiem. Wiem, że wcześniej czy później pojawią się problemy, trudności, przeciwności. Wiem, że oszukają nas Ci, którym ufaliśmy, że wbiją nam nóż w plecy, że nas popchną żebyśmy upadli... Tak wyjątkowa książka zasługuje na specjalną recenzję, a dlaczego? Po pierwsze w przeciągu tygodnia, "Ana" stała się bliską mi osobą, nawet jeśli nie chciałam tego przyznać, byłam z nią w tych ciężkich momentach kiedy traciła kontrolę nad własnym życiem, kiedy była bliska poddania się. Po drugie tę książkę,  pomimo tylu stron, czytało się naprawdę szybko wyczekując nie tyle co zakończenia, ile dalszych losów, decyzji, posunięć Any. Tym lekkim wstępem zapraszam do przeczytania mojej recenzji.  Fabuła Ana Tramel jest kobietą silną, odważną, ambitną oraz pełną specyficznego poczucia humoru. Niestety jest uzależniona od trzech rzeczy...

#29 "Nie tak słodko jak myślisz"

Nie tak słodko jak myślisz... Witajcie, z tej strony Wiktoria (moody_fangirl) To nie jest autoreklama, chciałam się przedstawić i  trochę  przybliżyć sprawę "bycia-nie bycia" recenzentem.  Pod nazwą tego postu kryją się moje własne przeżycia związane z byciem t.zw. "recenzentem" Wysłałam masę maili do wydawnictw, aby zacząć z nimi współpracę, taką może nie na lata, ale przynajmniej miesiące. Nie oczekiwałam od razu czegoś wielkiego. Kiedy jesteś początkującym bookstagramerem to wszystko z początku wydaję się być wspaniałe, niezwykłe, takie niemożliwe. Sama często boję się odzywać na trudne tematy, gdyż A) boję się krytyki, B) nie wiem czy to co powiem będzie adekwatne do profilu, który prowadzę, C) jestem nieśmiała, choć tego nie widać. Dlatego będę chciała podać wam kilka, mam nadzieję przydatnych rad oraz ostrzec przed pewnymi rzeczami.  Zapraszam na post.  Jak mogliście się już dowiedzieć, są wydawnictwa, które nie zwracają uwagi na iloś...